Rekonstrukcje strojów, w których już nie będę chodziła, szukają nowego domu.
Szczegóły po kliknięciu w obrazek.


SPRZEDANE

1925-29 sukienka dzienna uszyta przez Kajani

Ciotka Daniela z trudem ukrywała niechęć wobec siedzącego naprzeciwko gościa. Pani Marlena, będąca jej koleżanką szkolną – w tym samym wieku – wyglądała wprost nieprzyzwoicie radośnie w sukni w miętowe groszki. Suknia była prosta, jak na letnie stroje przystało, no ale przecież to się tak nie godzi, w tym wieku… groszki! Groszki są zdecydowanie nieprzystające do wieku!

Mała Alicja z zachwytem patrzyła na przybyłą. Dla niej, w przeciwieństwie do ponurej ciotki, kobieta sprawiała wrażenie jasnej istoty z innej planety: radosnej i szczęśliwej.

Suknia z około 1895 roku uszyta przez Kajani

1912 bluzka edwardiańska szyta przez Kajani

Czerwona bluzka była pierwszą rzeczą, jaką Alicja obiecała sobie nabyć po wyjściu za mąż. Czerwony – wg konserwatywnej ciotki Danieli, która ją wychowywała po tragicznej śmierci rodziców – był kolorem nieprzyzwoitym i żadna szanująca się kobieta nie powinna go nosić. I nie było ważne, co w tym temacie pisano w pismach z modą.

Tak więc Alicja tkwiła teraz przed wystawą sklepu, i jej postanowienie zakupienia czerwonej bluzki oddalało się zdecydowanie. I wcale nie dlatego, że nie było tam pięknej jedwabnej bluzki, w przepysznym odcieniu czerwieni. Wcale nie dlatego! Bo obok niej, po prawej stronie gdzie zgromadzono stroje do letnich spacerów, była biała bluzka – w groszki. W czerwone groszki. A groszki – wg ciotki Danieli – były równie nieprzyzwoite jak kolor czerwony!


Jadwiga nerwowo przygryzała wargi. Zapukała i teraz stała przed drzwiami biura ubrana w szary zestaw z grzeczną choć wzorzysta bluzką – i czekała. Przysłana tu przez biuro pośrednictwa sekretarek miała się starać o swoja pracę. Pierwszą w życiu pracę! Tak bardzo się bała, i tak bardzo liczyła, że się uda! Pomagała ciotce w sklepie, znała dwa języki i potrafiła szybko pisać na maszynie (jak była dzieckiem to maszyna w gabinecie ojca była dla niej najlepszą zabawką).
I oto, stoi tu, jako czwarta z kandydatek, i mocno trzyma kciuki za samą siebie.

– Proszę wejść! – rozległo się zza drzwi. Odetchnęła głęboko i weszła pewnym krokiem.


Jadwiga z zadowoleniem przeglądała się w lustrze. Bluzka była prosta i jedyne co ja zdobiło – to równie prosty niebieski hafcik.

Och, co prawda babcia narzekała, że za jej czasów, to tego nawet nie uznano by za haft godny bluzki.
Cóż – pomyślała dziewczyna – babcia może miała czas na wyszywanki, ale nie miała z tego pieniędzy. A ja – JA! – jako pierwsza kobieta w rodzinie mam pracę – i choć nie mam bogatych haftów, mam pieniądze w kieszeni!

1924 bluzka z haftem, szyta przez Kajani

suknia secesyjna uszyta przez Kajani

Jest prawdą powszechnie znaną, że niebieski jest dla blondynek.
Florencja westchnęła z zadowoleniem.
Niebieski niebieskiemu nierówny – w tym odcieniu wyglądała dość blado.
I o to dokładnie chodziło!

Mamuś wprawdzie wolałaby, żeby wyszła za hrabiego Leńskiego, ale ona miała inne plany na życie. I to przez mamuś spowodowane. Gdyby mamuś tamtego wieczoru nie weszła na strych gnana poszukiwawczym pędem, nie złamała nogi, nie leżałaby teraz unieruchomiona, a ona, Florencja, nie czytałaby z wypiekami na twarzy babcinych pism z modą lat 1860. I wcale nie chodziło tu o te głupie krynoliny, tylko magazyn państwa Włodkowskich. I opisy, że pani Włodkowska przywiozła z Paryża najmodniejsze modele sukien! Na co komu hrabia Leński, który może miał tytuł, który tak kusił mamuś, jak kupiec Tilman miał sklep, pieniądze, podróże i upodobanie do eterycznych dziewcząt.

Tak więc mamuś leżała uziemniona, ona do krawcowej jeździła z daleką kuzynką Genią, która nie miała pojęcie o modzie i wyglądzie, i zdając mamuś relację zachwycała się zarówno krojem jak i kolorem, niebieściutkim jak niezabudki.
Florencja uśmiechnęła się do bladej siebie w lustrze.
Będzie panią Włodkowską!


Kuzynkę Joasię najpierw się słyszało. Paweł Pafnucy głęboko westchnął. Jego siostra zdołała chyba tylko radośnie zakrzyknąć w drzwiach „W końcu jesteś!”, a potem została zalana potokiem radosnych słów. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał wypełznąć z biblioteki i się przywitać, bo wymagało tego dobre wychowanie. Westchnął raz jeszcze i wyszedł.
Miejmy to za sobą! – pomyślał.
A potem stanął jak wryty. To była kuzynka Joasia? Ta powabna istota w białej sukience z jakimś geometrycznym dołem? Czyżby aż tak zmieniła się przez te kilka lat, odkąd widzieli się ostatni raz?
Kuzynka Joasia zauważyła go i uśmiechnęła się szeroko.
I w tym właśnie momencie Paweł Pafnucy pomyślał, że właściwie mógłby tego szczebiotania słuchać do końca życia.

Sukienka reko na Art Deco uszyta przez Kajani