
Zakupy na Kole z 27 lutego 2022 roku. Wyjątkowe jak dla mnie- bo tym razem upolowałam zdjęcia polskie – w przyzwoitej cenie. I to w dodatku nie pojedyncze…
Ale zacznijmy od początku – oto para młoda. Fryzura i forma welonu wskazywałyby na koniec lat 1920. Na to zdjęcie trafiłam w pierwszej kolejności i właściwie nie wiedziałam – chcę samą głowę panny młodej czy nie…

Na zbliżeniu widać, że to nakrycie głowy fajne – w diademie z perełek dodane są kwiatki – zapewne woskowe, udające kwiaty pomarańczy.
Sukienka jest w kwiatowy wzór – widać to zwłaszcza pod welonem: rękaw sukni nie miał podszewki i wzór tam jest bardziej widoczny.
Zwróćcie uwagę na bukiet – tam są chyba i różę i coś goździkopodobne, i coś zielone rosochate – i jakieś kwiatostany trąbkowe.
A potem trafiłam na drugie zdjęcie, ewidentnie tej samej pary i jasnym się stało, że MUSZĘ je mieć.

Po co się wychodzi za mąż? Żeby pokazać kieckę w całej okazałości!

Podszewka sukni odkrywa kolana, koronkowy dół niewiele je zakrywa. Welon to chyba ze 2,5 długości sukni – no w końcu coś się na tym ślubie musi ciągnąć! Buty – my love! Ciekawe w jakim były odcieniu, bo raczej nie były białe. Może kremowe lub złociste?
Zbliżenie na wzorzystość sukni, na koszulkę na ramiączkach (zobaczcie jak jest wysoko zabudowana), rozbudowany bukiet.

I teraz pytanie – jak to datować?
Po stroju i fryzurze absolutnie II połowa lat 1920. przy czym bardziej końca niż połowy.
Problem jest tylko jeden – sygnatura fotografa.

Otóż zakład fotograficzny pani Pelagii zmienił adres na Targową około 1930 roku. Co trochę zmienia datowanie na początek lat 1930. Modne już wtedy były dłuższe suknie – przynajmniej wg pism, bo jak widzimy na załączonym obrazku – nie wszyscy podążali ślepo za modą. Czasem musi się trochę przegryźć i ustalić, by podążył za nią tłum.
Pozostaje mieć nadzieję, że panna młoda, choć niezbyt modna – była dla odmiany, jak można się tego domyślić po uśmiechach na zdjęciu – szczęśliwą panną młodą, a potem szczęśliwą mężatką.