Do tego posta zainspirował mnie inny post. Były to zdjęcia z wystawy dawnych kostiumów kąpielowych z fanpage’a Fashion and Textile Museum:
Dla mnie jest to pewnego rodzaju dysonans: zachowane stroje są zazwyczaj bardzo proste… i niezależnie od dekady podobne do siebie. „Nuuuda, nic się nie dzieje”. Czyżby błąd w datowaniu zachowanych oryginalnych? Nie sądzę. To chyba raczej czasopisma modowe wykazywały się większą fantazją (zwłaszcza te z początku lat siedemdziesiątych) niż ówczesne panie chcące zażywać kąpieli – w końcu sama myśl o zanurzeniu się w morzu była… taka niestosowna i odważna. Wydzielone plaże damskie i męskie, wozy kąpielowe chroniące prywatność dam… Na szczęście z czasem to się zmieniało.
Zbliża się lato, jeśli planujecie pobyt nad wodą – może warto machnąć sobie taki kostium do sesji zdjęciowej? To czy wybierzecie stonowaną wersję klasyczną, czy może coś bardziej fantazyjnego zależy tylko od was. Nie radzę w tym pływać – ale do moczenia stóp idealne.
Preferowane kolory: czarny, granatowy i czerwony oraz połączenia tych barw.






Klasyczny strój z 1878 ma dołączony schemacik – sami widzicie, że to proste do zrobienia.




Ilustracje pochodzą z mojego zbioru czasopism, a oryginalne stroje znajdziecie w muzealnych zbiorach on-line.
Jeśli kogoś interesuje rozwój mody plażowej i strojów kąpielowych – polecam książkę Magdaleny Bialic „Syreny w trykotach”.