Reko-introwertyczka

Wspominkowo, to był rok 2012…
Czyli wyznania reko-kajani.

Byłam młoda i głupia.
Znaczy nie tak.
Ja zawsze wiedziałam, że jestem introwertyczką.
Ale te zagraniczne pikniki z sukniami wyglądały tak pięknie, że sądziłam…
Nie wiem co sądziłam, ale już parę lat później, po kilkunastu wyjazdach, piknikach i imprezach WIEDZIAŁAM – mój introwertyzm jest silniejszy.

Te imprezy fajne, ludzie fajni – ale wiecie, to trzeba jechać i tam dużo ludzi jest. Za dużo ludzi. I to nie dla mnie.
Mogę i kocham szyć stroje, pisać posty w internecie i artykuły do czasopism, więcej – mogę prowadzić warsztaty (ale w tym ostatnim przypadku grupa nie więcej niż 6 osób). I to jest OK, moja psychika introwertyka ma się dobrze.
Ale nie imprezy reko. To jest to co lubię oglądać – ale na zdjęciach, a nie od środka, będąc tam.

Każdemu kto chce zacząć przygodę z rekonstrukcją jako uczestnik, a nie jako widz, radzę wziąć udział w kilku imprezach i dopiero decydować, czy chce dołączyć do jakiejś grupy. Są różne typy imprez, różne datowania, różne grupy, różni organizatorzy i w końcu – różni ludzie wokół.

Tym co nie zagrało w moim przypadku… byłam ja. Po prostu taka jestem.
Więc nie pytajcie mnie, czy będę na takiej a takiej imprezie, skoro ją polecam.
Polecam bo warto, bo ciekawi ludzie tam będą, a ja… ja w tym czasie poskupiam się na innych rzeczach.
Na przykład na kwerendzie do nowych wpisów.

Dodaj komentarz